Przejdź do głównej zawartości

Historia portretu marka kucmerki

W ubiegłą sobotę miałam wielką frajdę. Uczestniczyłam w warsztatach dotyczących ilustracji botanicznych i po raz pierwszy od nie pamiętam jak dawna poświęciłam się pracy bardziej kreatywnej niż pisanie i fotografowanie czy gotowanie*. Warsztaty odbywały się w Ogrodzie Botanicznym UW w ramach cyklu Ogrodowe odkrywanie. Inspirowane były opracowaniem pt. British Algae: Cyanotype Impressions fotografki Anne Atkins. Były prowadzone przez dwie przesympatyczne kobiety: biolożkę Krystynę Jędrzejewską-Szmek i ogrodniczkę Mariannę Darżynkiewicz-Wojcieską (blog Dzieje Kuchennej Wiewióry). A motywem przewodnim były „baldaszki” czyli rośliny z rodziny selerowatych (Apiaceae). Od razu powiem, że warsztaty były bardzo ciekawe i bogate pod względem formy i treści. Nie sposób opowiedzieć o wszystkim, ale nie o to też chyba chodzi :)
Warsztaty były podzielone na część teoretyczną i praktyczną, które się ze sobą przeplatały. W części teoretycznej wysłuchaliśmy opowieści o historii ilustracji botanicznej, począwszy od Naturalis Historia z I wieku naszej ery spisanej przez Pliniusza Starszego na współczesnych autorach kończąc. Mówiliśmy o tym jak zmieniało się podejście do tego typu ilustracji, jak powstawały i jaką pełniły funkcję. Na mnie największe wrażenie zrobił film przedstawiający pracę ilustratorki Angeli Lober nad portretem potężnego drzewa - araukarii wyniosłej (Araucaria heterophylla). Koniecznie zobaczcie! Tu jest link.
Oprócz filmów obejrzeliśmy w wersji cyfrowej manuskrypt z VI w. De materia medica autorstwa Pedaniusa Dioskurydesa. A na własne oczy mogliśmy obejrzeć kolekcję Flore Tropicale. Jest to zbiór skompletowany przez amatora botaniki, księdza Władysława Michała Zaleskiego (1852—1925). Zawiera on około 32 190 ilustracji z XIX i XX wieku – są tam zarówno ilustracje botaniczne wykonane w technikach graficznych (litografie, drzeworyty, akwaforty miedzioryty, staloryty) jak i wycinki poligraficzne oraz rysunki. Wy również możecie wczuć się w ten klimat poprzez mój krótki film dostępny tutaj. A skany tych ilustracji można obejrzeć na stronach Ogrodu - tutaj.
Po solidnej podbudowie teoretycznej przeszliśmy do części praktycznej – wykonania ilustracji techniką cyjanotypii. W tej technice wykorzystuje się światłoczułe właściwości soli żelazowych (analogicznie do klasycznej fotografii gdzie wykorzystuje się światłoczułe sole srebra). W dalszej części wyjaśnię na czym to polega. Najpierw kilka słów o spacerze po kolekcji selerowatych.
Wśród jadalnych „baldaszków” widzieliśmy m.in. marchew i barszcz. Na zdjęciu przy barszczu widać nasze edukatorki: pierwsza z lewej to pani Krystyna, a pierwsza z prawej to Marianna.
A na zagonie z roślinami leczniczymi i trującymi próbowaliśmy zapamiętać jak wygląda szczwół plamisty. Mało charakterystyczny, prawda?
Spośród jadalnych „baldaszków” każdy mógł sobie wybrać roślinę do sportretowania. Ja wybrałam marka kucmerkę (Sium sisarum). Marek jak widzicie na zdjęciu ze mną jest dosyć wysoki, ale niepozorny. Jest rośliną wieloletnią, tworzy podłużne bulwy o słodkim, zbliżonym do pasternaku smaku. Marek to zapomniane warzywo wyparte w XVIII wieku przez ziemniaki. Mam nadzieję, że opowieść o jego portrecie pozwoli Wam zapamiętać go na dłużej :)
Wracając do samego portretu – z wybranej rośliny trzeba pobrać reprezentacyjną próbkę materiałów – kwiaty, liście, fragmenty pędów i sprasować w specjalnej prasie. Następnie papier akwarelowy na którym ma powstać ilustracja pokrywamy mieszaniną cytrynianu żelazowo-amonowego i żelazicyjanku potasu i zostawiamy do wyschnięcia. To jest generalnie łatwa technika, m.in. dlatego że można pracować przy sztucznym oświetleniu - roztwór jest wrażliwy tylko na światło słoneczne.
Na papierze dokładnie pokrytym emulsją (powinien mieć wyraźny żółty kolor) układamy fragmenty rośliny, dociskamy szybką i spinamy wszystko klamerkami aby się nie przesuwało (to ważne!). Całość wystawiamy na światło słoneczne na około 7 minut. I zobaczcie co się dzieje – papier jakby się opalał, tylko że na niebiesko :) Tam gdzie padają promienie słoneczne papier jest niebieski, a pod fragmentami rośliny zostaje jasny. Dlatego tak ważne jest jej sprasowanie i solidne dociśnięcie szybką. Po kilku minutach rozmontowujemy wszystko i płuczemy papier pod bieżącą wodą do momentu aż spływająca woda przestanie być niebieska. Jeszcze tylko wysuszyć i portret gotowy! Stanowi on zdjęcie główne tego artykułu.

Jak widzicie dużo się działo na tych warsztatach. Zachęcam do śledzenia strony Ogrodu na Facebooku – tam będą zamieszczone informacje o kolejnych wydarzeniach z cyklu Ogrodowe odkrywanie.
Na zakończenie dziękuję raz jeszcze pani Krysi i Mariannie za bardzo ciekawe warsztaty, prowadzone z wielką pasją i nie mniejszą cierpliwością. Już się cieszę na kolejne spotkania we wrześniu i w październiku :)
*Nawiasem mówiąc z racji sezonu cukiniowego moja kreatywność w kuchni wzniosła się ostatnio na wyżyny, czego dowodem jest moja zupa ogórkowa z cukinii – przepisem podzielę się niebawem.

Popularne posty z tego bloga

Jak uprawiać ziemniaki w doniczkach?

Wiecie że można uprawiać ziemniaki w doniczkach na balkonie? Są nawet specjalnie do tego przystosowane podwójne doniczki z "okienkiem" takie jak ta . Ale ziemniaki można uprawiać także w zwykłych doniczkach czy pojemnikach (plastikowych, drewnianych) a także w workach. Ziemniaka można trochę oszukać Aby zebrać więcej bulw można ziemniaka trochę "oszukać" : jeśli w miarę wzrostu roślin będziemy je obsypywać ziemią, to na całej podziemnej części będą powstawały bulwy. Im wyższe rośliny, tym więcej ziemniaków na obiad :) Na rynku są przystosowane do takiej uprawy piętrowe doniczki , np. takie . Właśnie takie doniczki świetnie sprawdzą się na małej powierzchni na balkonie. Jeśli jednak nie chcemy sprowadzać doniczek z zagranicy, możemy na podobnej zasadzie uprawiać ziemniaki w worku lub samemu zrobić piętrowe doniczki . Poniżej opiszę oba sposoby uprawy, ale najpierw podstawy. Uprawa ziemniaków w pojemnikach krok po kroku Wybór pojemnika. Doniczka...

Syrop z kwiatów bzu czarnego - przepis

Kwiatowej uczty ciąg dalszy: naprędce zebrane baldachy bzu czarnego posłużyły do wyrobu syropu - niezwykle prostego i pysznego. Przepisów w Internecie jest mnóstwo, ale polecam Wam mój - prosty i szybki: 15 baldachów bzu w pełnym rozkwicie 1/2 kg cukru 1/2 litra wody 2 łyżeczki kwasku cytrynowego lub sok z 1 cytryny Kwiaty zbieramy delikatnie do torebki lub pojemnika (najlepiej zbierać w środku dnia), rozkładamy na papierze albo ściereczce, żeby dać szansę owadom na ucieczkę. Następnie nożyczkami odcinamy pojedyncze kwiaty starając się, aby zielonych części było jak najmniej. Gotujemy syrop z cukru wody i soku z cytryny, gorącym syropem zalewamy kwiaty, przykrywamy i zostawiamy na dwa dni. Potem cedzimy przez ściereczkę albo gazę i przelewamy do butelki. Z tego przepisu otrzymamy około 0,7 litra syropu, niezbyt stężonego. Najlepiej smakuje rozcieńczony wodą, z dodatkiem lodu i cytryny. Jeżeli chcemy wykorzystać syrop od razu, trzymamy go w lodówce parę...

Hodowla i uprawa - na czym polega różnica?

Wiele razy słyszałam, że ktoś np. hoduje pomidory w szklarni, albo kwiaty na balkonie. Moje wrażliwe ogrodnicze ucho cierpi wtedy okrutnie :) Już tłumaczę dlaczego i czym się różni hodowla od uprawy. W uproszczeniu określenie HODOWLA jest zarezerwowanie dla procesu tworzenia nowych odmian. Hodowla prowadzona jest w specjalistycznych firmach i uczelniach wyższych. Z hodowlą mamy do czynienia kiedy np. krzyżujemy* dwie rośliny, a pośród ich potomstwa wybieramy takie osobniki jakie nam się podobają (dokonujemy selekcji) i które znowu krzyżujemy. Po kilku - kilkunastu takich cyklach krzyżowanie+selekcja otrzymujemy nową odmianę. To może trwać nawet kilkanaście lat. Podkreślam, że to duuuże uproszczenie.  Jeżeli kupujemy nasiona lub rośliny np. wspomnianych pomidorów, wysiewamy lub sadzimy je sobie w ogrodzie, szklarni, na balkonie. Następnie nawozimy, odchwaszczamy, czyli ogólnie pielęgnujemy, po czym zbieramy owoce, które zjadamy, to po prostu te pomidory UPRAWIAMY ....