Winnica Ingrid - moja pierwsza enoturystyczna przygoda

Enologia i enoturystyka (od gr. oinos - wino) to moja dosyć świeża zajawka. W trakcie moich studiów na Wydziale Ogrodnictwa, Biotechnologii i Architektury Krajobrazu SGGW o uprawie winorośli, a tym bardziej o produkcji wina czy enoturystyce nie było nawet słowa na ten temat. Swoją wiedzę czerpię więc głównie z artykułów naukowych, prasy rolniczej (ogrodniczej), portali winiarskich i statystyk. Stąd wiem, że w Polsce w ubiegłym roku mieliśmy 103 gospodarstwa, które zajmowały się uprawą winorośli i produkcją wina na sprzedaż (dane za sezon winiarski 2016/2017 ze statystyk Agencji Rynku Rolnego). To może śmiesznie mało w porównaniu z winiarskimi gigantami, takimi jak Francja czy Włochy, ale warto zaznaczyć, że polskie winiarstwo dopiero się rozwija. 

Trzeba dodać, że rozwija się ponownie, bo w średniowieczu polskie winiarstwo kwitło, ale od końca XVII wieku zaczęło podupadać a potem było jeszcze gorzej... Ale to temat na osobny artykuł. W każdym razie to, co najbardziej mnie ciekawi i cieszy, to enoturystyka, czyli winiarskie podróże, podczas których nie tylko degustuje się wino w winnicy w której ono powstało, ale ma się też możliwość zwiedzenia winnicy, poznania procesu produkcji wina, porozmawiania z winogrodnikami i/lub właścicielami winnicy. Degustacje wina mogą być połączone z innymi atrakcjami (ogniska, koncerty), a na dodatek niektóre winnice oferują noclegi.

I tym właśnie tropem - winnic oferujących degustacje z noclegami trafiłam razem z M. do Winnicy Ingrid, prowadzonej przez państwa Kapałów w miejscowości Łaz niedaleko Zielonej Góry. Co tam zastaliśmy? Samo dobro! Nie dość, ze gospodarze przesympatyczni, wino przepyszne (szczególnie Pinot Blanc i Zweigelt), to jeszcze pokój, czy raczej - studio z prywatną łazienką (jedno z dwóch oferowanych) było bardzo komfortowe i ciekawie urządzone. Do tego rano można liczyć na śniadanie.

Zaraz po przyjeździe byliśmy oprowadzeni po winnicy z kieliszkiem wina w ręku, a potem jeszcze miło gawędziliśmy z gospodarzami w przytulnym kąciku z widokiem na ogródek urządzonym przed domem. Rozmowa była bardzo naturalna i na luzie. Widać było pasję i zadowolenie gospodarzy z wyboru życiowego, jakim była wyprowadzka z miasta, kupienie starego siedliska na wsi i założenie winnicy. Szczerze i bardzo pozytywnie im pozazdrościłam! Też bym tak kiedyś chciała mieć winnicę.

Oczywiście kiedy gospodarze nas uprzejmie pożegnali, nie odmówiliśmy sobie przyjemności sięgnięcia do piwniczki po butelkę Zweigelta, którą wysączyliśmy leniwie w ciepły wieczór. (Bo jest tu taki zwyczaj, że goście mają dostęp do chłodziarki z winem, sami się częstują a przed wyjazdem regulują rachunek - bardzo wygodne!)

Otoczenie winnicy jest bardzo ładne. Jest miejsce na ognisko, hamak, dużo lawendy. Z resztą sami oceńcie na zdjęciach poniżej. No i wybierzcie się do Winnicy Igrid - koniecznie!

 











Adresy:

Winnica Ingrid
Łaz 54, gmina Zabór
województwo lubuskie (15 km od Zielonej Góry)
http://www.winnicaingrid.pl/

Warto też odwiedzić pobliskie Lubuskie Centrum Winiarstwa:
Winiarska 1, 66-003 Zabór
https://centrumwiniarstwa.pl/